Pogoda, czy raczej niepogoda, w
towarzystwie przeziębienia uziemiła mnie na kilka dni, więc korzystam z okazji,
żeby podrzucić Wam wpis, jakiego sama w swoim czasie szukałam w blogosferze.
Jeśli więc jesteście ciekawe, jak wypadają względem siebie dostępne na rynku
matowe pomadki w sztyfcie, zapraszam do lektury :)
W poniższym zestawieniu
uwzględniam tylko matowe szminki w formie sztyftu, bo, po pierwsze, te płynne
mają zupełnie inne właściwości, a po drugie wolę jednak tradycyjne, kremowe
formuły, i mam ich zdecydowanie więcej. Są moim zdaniem bardziej komfortowe w
noszeniu i przyjemniejsze w aplikacji. Biorę na warsztat produkty z kilku półek
cenowych: od marketowej, przez drogeryjną, po produkty, w moim odczuciu, już
dość kosztowne. Nie znajdziecie tu żadnych selektywnych fanaberii jak szanele i
diory, bo mnie na nie zwyczajnie nie stać. Tj byłoby mnie stać, gdybym przez
miesiąc na śniadanie i obiad wylizywała kurz spod szafek. Ale na razie nie
planuję, więc w zestawieniu znajdziecie produkty w cenie od 8,99 zł do 86 zł.
Wszystkie oceniam pod kątem: jakości aplikacji, trwałości, ich wpływu na
kondycję ust oraz pigmentacji. Na koniec znajdziecie mój osobisty ranking
uwzględniający to, jak jakość ma się do ceny. Bez dalszego przedłużania (zawsze
obiecuję sobie zwięzłość i nigdy nic z tego nie wychodzi!), zapraszam do
dalszej części wpisu.
BELL PERFECT LIPSTICK LONG
LASTING w odcieniu 03 Forest Fruits
Taniutka (8,99 zł), dostępna w
Biedronce, nieziemsko pachnąca kisielem wiśniowym i trwała. Brzmi jak ideał?
Może i brzmi, ale niestety nim nie jest. Na etapie aplikacji napotkałam na
problem nie do przeskoczenia, mianowicie: owoce leśne za diabła nie chcą
nakładać się równomiernie. Przy pierwszej warstwie szminka smuży, zostawiając
nierówny kolor, a przy próbie nałożenia kolejnej warstwy nagle zaczyna się
rolować, zbierać w załamaniach warg, zostawiać dziury i wyczyniać inne dziwne
numery. W bardziej nudziakowym wydaniu może i mogłoby to ujść jej płazem, ale w
wybranym przeze mnie kolorze Forest Fruits (bardzo jesienny, bardzo modny i
kompletnie nietrafiony dla mnie kolor, w którym wyglądam, jakbym uciekła z
planu zdjęciowego Sagi Zmierzch) jest to niewybaczalne. Szkoda, bo kolor jest
piękny, pigmentacja bardzo dobra, a i trwałość naprawdę niezła: po nałożeniu
szminka staje się w wykończeniu jakby gumowo-plastelinowa i przez to ładnie i
długo trzyma się ust. Być może niestety właśnie przez to nakłada się plackami,
oferując wybiegowe wykończenie łaciate. Nie polecam.
APLIKACJA: koszmarna
WYKOŃCZENIE: głęboki mat
TRWAŁOŚĆ: bardzo dobra
WYSUSZANIE: nie jestem w stanie
ocenić
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 8,99 zł w
Biedronce
GOLDEN ROSE MATTE LIPSTICK CRAYON
w odcieniu 08
Oceniam uwieczniony na zdjęciu
kolor 08, czyli chłodny, ciemny róż z nutą fioletu, ale poniższe uwagi można
odnieść też do innych posiadanych przeze mnie kolorów: 06 (chłodna, malinowa
czerwień) i 10 (wykończony do zera dzienny, zgaszony róż). Sam fakt, że mam/miałam aż
trzy pomadki z tej linii świadczy o tym, jak lubię tę serię: zdecydowanie
bardziej, niż osławione płynne Longlasting Kissproof cośtamcośtam tego samego
producenta. Dzięki formie temperowanej kredki aplikacja jest bardzo precyzyjna,
szminki nakładają się przyjemnie i gładko suną po ustach. Pigmentacja jest tak
dobra, że wystarczy jednorazowa aplikacja, żeby cieszyć się pełnią koloru.
Formuła jest dość kremowa, a wysuszające działanie właściwie nieodczuwalne.
Wykończenie trudno jednak nazwać całkowicie matowym; to raczej efekt
delikatnego, satynowego połysku. Gorzej jest z trwałością: jak na pomadki
matowe, te znikają z ust dość szybko (po około 4 godzinach bez jedzenia
widoczny jest już ubytek na wewnętrznej części warg), co jest szczególnie mocno
widoczne przy intensywnych kolorach.
APLIKACJA: gładka, przyjemna
WYKOŃCZENIE: satynowy mat
TRWAŁOŚĆ: przeciętna (4-5 godzin)
WYSUSZANIE: delikatne, przy
właściwej pielęgnacji nieodczuwalne
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 9,90 zł, na
wyspach Golden Rose, w drogeriach Jasmin, na stronie producenta
MAYBELLINE COLOR SENSATIONAL
MATTE w odcieniu 987 Smoky Rose
Szminkę z Maybelline kupiłam
tylko po to, żeby przygotować ten wpis, ale szybko polubiłam ją na tyle, że
trafiła do mojego torebkowego kosmetycznego podręcznika. Nakłada się niezwykle
przyjemnie i gładko, zdecydowanie najlepiej ze wszystkich prezentowanych tu
produktów. Na ustach wydaje się kremowa i miękka, nie dając absolutnie żadnego
poczucia dyskomfortu i ściągnięcia. Nie daje niestety zupełnie matowego wykończenia, zauważalny jest ten sam satynowy połysk, co w przypadku Golden Rose. Dodatkowo produkt ma tendencję do podkreślania najdrobniejszych suchych skórek, nawet takich, o
których istnienie byście się nie podejrzewały. Dobrze prezentuje się tylko na
nienagannych, idealnie gładkich ustach. Mocno kremowa formuła ma też swoją cenę
w postaci obniżonej trwałości, bo produkt nie zastyga i przez cały czas
noszenia dość łatwo się ściera. Po posiłku raczej nie będzie po nim śladu.
APLIKACJA: bardzo łatwa, gładka,
przyjemna
WYKOŃCZENIE: suchy, kredowy mat,
mocno podkreśla suche skórki
TRWAŁOŚĆ: słaba (3-4 godziny)
WYSUSZANIE: nieodczuwalne
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: od 17 zł online
do 29,90 zł stacjonarnie; w większości drogerii stacjonarnych i internetowych
PROVOKE REAL MATT LIPSTICK w
odcieniu 610 Abundant Fuchsia
Mogę być trochę nieobiektywna w
ocenie tego produktu, bo pokochałam go od pierwszego wejrzenia. Nakłada się całkiem
przyjemnie: w chwili zetknięcia z ustami szminka wydaje się nieco tępa, ale już
po chwili, rozgrzana ciepłem warg, sunie po ustach gładko, pozostawiając
nasycony, intensywny kolor. Nie zauważyłam w jej przypadku kompletnie żadnego przesuszającego
działania, a nosiłam ją jak obłąkana przez wiele dni z rzędu. Trwałość
jest naprawdę przyzwoita: bez ponawiania aplikacji miałam ją na ustach przez
ponad 8 godzin i nadal prezentowała się ładnie, choć kolor z upływem czasu
nieco zbladł. Nawet po posiłku łatwo przywołać ją do porządku, delikatnie
rozcierając ją palcem. Ideału dopełnia piękne i trwałe metalowe opakowanie
zamykane na magnes. Nie będę kłamać, to jedna z moich ulubienic, choć cena trochę mnie przeraża.
APLIKACJA: na początku nieco
tępa, później gładka
WYKOŃCZENIE: satynowy mat
TRWAŁOŚĆ: dobra (do 8 godzin)
WYSUSZANIE: niezauważalne
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 60-67 zł;
drogerie Rossmann, Douglas i strona producenta
MAC RETRO MATTE w odcieniu Ruby
Woo
Ruby Woo to moja pierwsza,
wyczekana i wymarzona szminka MAC, a także drugi, obok pomadki ProVoke, prezent
w tym zestawieniu (dziękuję, Asiu!). Wiem, że może żyję na planecie innej, niż
reszta blogosfery, ale wydanie ponad 80 zł na pomadkę wydawało mi się, cóż.
Irracjonalne i absurdalne. Ale skoro już mam w swoich zbiorach tę piękność, to
włączam ją w zestawienie. A Ruby jest w ocenie co najmniej trudna. Aplikacja
jest prawdziwym wyzwaniem, bo szminka jest bardzo tępa i ciężko się nakłada.
Dodatkowo mamy tu do czynienia z naprawdę wymagającym kolorem, bo Ruby to
krzykliwa, nasycona, neutralna czerwień, która nie wybaczy nam krzywo
wyrysowanych ust. Bez pędzelka i konturówki wydaje się niemożliwa do oswojenia.
Ja pędzelka i konturówki nie używam, a z Ruby radzę sobie tak, że przed
aplikacją koloru nakładam na usta odrobinę nawilżającej pomadki (nie sądzę,
żeby miało to znaczenie, ale obecnie jest to sztyft Softlips z Perfecty). Nie
ujmuje to absolutnie nic z matowego wykończenia szminki, nie odejmuje jej też
trwałości, a aplikacja staje się znacznie łatwiejsza. Retro Matte z MAC to mat
totalny: głęboki, welurowy, nie pozostawiający ani odrobiny błysku. O trwałości
tych szminek, a raczej jej braku, sporo się nasłuchałam, więc byłam naprawdę
zaskoczona, bo MAC trzyma się u mnie przez długie godziny i dopiero po posiłku
wymaga poprawki. Nie zauważyłam też wysuszenia, ale przy regularnym noszeniu
może się pojawić: ja swoją Ruby noszę raczej od święta i zawsze mam pod spodem
pielęgnującą pomadkę.
APLIKACJA: bardzo trudna i
wymagająca
WYKOŃCZENIE: totalny mat
TRWAŁOŚĆ: dobra (do 8 godzin)
WYSUSZANIE: może się pojawić
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 86 zł, salony
MAC, drogerie Douglas
|
Od lewej: Bell Perfect Lipstick, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 06,08, Maybelline Color Sensational Matte 987 Smoky Rose, ProVoke Real Matt Lipstick 610 Abundant Fuchsia, MAC Retro Matte Ruby Woo |
Gdybym miała zupełnie bezstronnie
ocenić wszystkie przedstawione powyżej produkty, ranking musiałby wyglądać tak:
- Golden
Rose Matte Lipstick Crayon, za przyjemną aplikację, duży wybór kolorów i bardzo
niską cenę
- ProVoke
Real Matt, za brak wysuszającego działania, dobrą trwałość i komfort noszenia
- MAC
Retro Matte, która mimo trudnej aplikacji nosi się i wygląda znakomicie
- Maybelline
Color Sensational Matte, która byłaby ideałem, gdyby nie podkreślanie suchych
skórek i mizerna trwałość
- Bell
Perfect Lipstick, która wbrew nazwie nie jest perfekcyjna, bo w aplikacji i
wykończeniu przypomina kulkę plasteliny
Tak wygląda moje osobiste
zestawienie. A jak jest u Was? Jesteście wierne matom, czy wolicie wykończenie
z błyskiem? A jeśli maty, to w wersji kremowej czy płynnej? Dajcie znać i
podrzućcie mi nowe przedmioty pożądania :D
Buziaki!
Iga