06:03

USTA W AKSAMICIE, CZYLI SUBIEKTYWNY RANKING MATOWYCH POMADEK



 Pogoda, czy raczej niepogoda, w towarzystwie przeziębienia uziemiła mnie na kilka dni, więc korzystam z okazji, żeby podrzucić Wam wpis, jakiego sama w swoim czasie szukałam w blogosferze. Jeśli więc jesteście ciekawe, jak wypadają względem siebie dostępne na rynku matowe pomadki w sztyfcie, zapraszam do lektury :)


W poniższym zestawieniu uwzględniam tylko matowe szminki w formie sztyftu, bo, po pierwsze, te płynne mają zupełnie inne właściwości, a po drugie wolę jednak tradycyjne, kremowe formuły, i mam ich zdecydowanie więcej. Są moim zdaniem bardziej komfortowe w noszeniu i przyjemniejsze w aplikacji. Biorę na warsztat produkty z kilku półek cenowych: od marketowej, przez drogeryjną, po produkty, w moim odczuciu, już dość kosztowne. Nie znajdziecie tu żadnych selektywnych fanaberii jak szanele i diory, bo mnie na nie zwyczajnie nie stać. Tj byłoby mnie stać, gdybym przez miesiąc na śniadanie i obiad wylizywała kurz spod szafek. Ale na razie nie planuję, więc w zestawieniu znajdziecie produkty w cenie od 8,99 zł do 86 zł. Wszystkie oceniam pod kątem: jakości aplikacji, trwałości, ich wpływu na kondycję ust oraz pigmentacji. Na koniec znajdziecie mój osobisty ranking uwzględniający to, jak jakość ma się do ceny. Bez dalszego przedłużania (zawsze obiecuję sobie zwięzłość i nigdy nic z tego nie wychodzi!), zapraszam do dalszej części wpisu.

BELL PERFECT LIPSTICK LONG LASTING w odcieniu 03 Forest Fruits

Taniutka (8,99 zł), dostępna w Biedronce, nieziemsko pachnąca kisielem wiśniowym i trwała. Brzmi jak ideał? Może i brzmi, ale niestety nim nie jest. Na etapie aplikacji napotkałam na problem nie do przeskoczenia, mianowicie: owoce leśne za diabła nie chcą nakładać się równomiernie. Przy pierwszej warstwie szminka smuży, zostawiając nierówny kolor, a przy próbie nałożenia kolejnej warstwy nagle zaczyna się rolować, zbierać w załamaniach warg, zostawiać dziury i wyczyniać inne dziwne numery. W bardziej nudziakowym wydaniu może i mogłoby to ujść jej płazem, ale w wybranym przeze mnie kolorze Forest Fruits (bardzo jesienny, bardzo modny i kompletnie nietrafiony dla mnie kolor, w którym wyglądam, jakbym uciekła z planu zdjęciowego Sagi Zmierzch) jest to niewybaczalne. Szkoda, bo kolor jest piękny, pigmentacja bardzo dobra, a i trwałość naprawdę niezła: po nałożeniu szminka staje się w wykończeniu jakby gumowo-plastelinowa i przez to ładnie i długo trzyma się ust. Być może niestety właśnie przez to nakłada się plackami, oferując wybiegowe wykończenie łaciate. Nie polecam.

APLIKACJA: koszmarna
WYKOŃCZENIE: głęboki mat
TRWAŁOŚĆ: bardzo dobra
WYSUSZANIE: nie jestem w stanie ocenić
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 8,99 zł w Biedronce


GOLDEN ROSE MATTE LIPSTICK CRAYON w odcieniu 08

Oceniam uwieczniony na zdjęciu kolor 08, czyli chłodny, ciemny róż z nutą fioletu, ale poniższe uwagi można odnieść też do innych posiadanych przeze mnie kolorów: 06 (chłodna, malinowa czerwień) i 10 (wykończony do zera dzienny, zgaszony róż). Sam fakt, że mam/miałam aż trzy pomadki z tej linii świadczy o tym, jak lubię tę serię: zdecydowanie bardziej, niż osławione płynne Longlasting Kissproof cośtamcośtam tego samego producenta. Dzięki formie temperowanej kredki aplikacja jest bardzo precyzyjna, szminki nakładają się przyjemnie i gładko suną po ustach. Pigmentacja jest tak dobra, że wystarczy jednorazowa aplikacja, żeby cieszyć się pełnią koloru. Formuła jest dość kremowa, a wysuszające działanie właściwie nieodczuwalne. Wykończenie trudno jednak nazwać całkowicie matowym; to raczej efekt delikatnego, satynowego połysku. Gorzej jest z trwałością: jak na pomadki matowe, te znikają z ust dość szybko (po około 4 godzinach bez jedzenia widoczny jest już ubytek na wewnętrznej części warg), co jest szczególnie mocno widoczne przy intensywnych kolorach.

APLIKACJA: gładka, przyjemna
WYKOŃCZENIE: satynowy mat
TRWAŁOŚĆ: przeciętna (4-5 godzin)
WYSUSZANIE: delikatne, przy właściwej pielęgnacji nieodczuwalne
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 9,90 zł, na wyspach Golden Rose, w drogeriach Jasmin, na stronie producenta


MAYBELLINE COLOR SENSATIONAL MATTE w odcieniu 987 Smoky Rose

Szminkę z Maybelline kupiłam tylko po to, żeby przygotować ten wpis, ale szybko polubiłam ją na tyle, że trafiła do mojego torebkowego kosmetycznego podręcznika. Nakłada się niezwykle przyjemnie i gładko, zdecydowanie najlepiej ze wszystkich prezentowanych tu produktów. Na ustach wydaje się kremowa i miękka, nie dając absolutnie żadnego poczucia dyskomfortu i ściągnięcia. Nie daje niestety zupełnie matowego wykończenia, zauważalny jest ten sam satynowy połysk, co w przypadku Golden Rose. Dodatkowo produkt ma tendencję do podkreślania najdrobniejszych suchych skórek, nawet takich, o których istnienie byście się nie podejrzewały. Dobrze prezentuje się tylko na nienagannych, idealnie gładkich ustach. Mocno kremowa formuła ma też swoją cenę w postaci obniżonej trwałości, bo produkt nie zastyga i przez cały czas noszenia dość łatwo się ściera. Po posiłku raczej nie będzie po nim śladu. 

APLIKACJA: bardzo łatwa, gładka, przyjemna
WYKOŃCZENIE: suchy, kredowy mat, mocno podkreśla suche skórki
TRWAŁOŚĆ: słaba (3-4 godziny)
WYSUSZANIE: nieodczuwalne
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: od 17 zł online do 29,90 zł stacjonarnie; w większości drogerii stacjonarnych i internetowych


PROVOKE REAL MATT LIPSTICK w odcieniu 610 Abundant Fuchsia

Mogę być trochę nieobiektywna w ocenie tego produktu, bo pokochałam go od pierwszego wejrzenia. Nakłada się całkiem przyjemnie: w chwili zetknięcia z ustami szminka wydaje się nieco tępa, ale już po chwili, rozgrzana ciepłem warg, sunie po ustach gładko, pozostawiając nasycony, intensywny kolor. Nie zauważyłam w jej przypadku kompletnie żadnego przesuszającego działania, a nosiłam ją jak obłąkana przez wiele dni z rzędu. Trwałość jest naprawdę przyzwoita: bez ponawiania aplikacji miałam ją na ustach przez ponad 8 godzin i nadal prezentowała się ładnie, choć kolor z upływem czasu nieco zbladł. Nawet po posiłku łatwo przywołać ją do porządku, delikatnie rozcierając ją palcem. Ideału dopełnia piękne i trwałe metalowe opakowanie zamykane na magnes. Nie będę kłamać, to jedna z moich ulubienic, choć cena trochę mnie przeraża.

APLIKACJA: na początku nieco tępa, później gładka
WYKOŃCZENIE: satynowy mat
TRWAŁOŚĆ: dobra (do 8 godzin)
WYSUSZANIE: niezauważalne
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 60-67 zł; drogerie Rossmann, Douglas i strona producenta


MAC RETRO MATTE w odcieniu Ruby Woo

Ruby Woo to moja pierwsza, wyczekana i wymarzona szminka MAC, a także drugi, obok pomadki ProVoke, prezent w tym zestawieniu (dziękuję, Asiu!). Wiem, że może żyję na planecie innej, niż reszta blogosfery, ale wydanie ponad 80 zł na pomadkę wydawało mi się, cóż. Irracjonalne i absurdalne. Ale skoro już mam w swoich zbiorach tę piękność, to włączam ją w zestawienie. A Ruby jest w ocenie co najmniej trudna. Aplikacja jest prawdziwym wyzwaniem, bo szminka jest bardzo tępa i ciężko się nakłada. Dodatkowo mamy tu do czynienia z naprawdę wymagającym kolorem, bo Ruby to krzykliwa, nasycona, neutralna czerwień, która nie wybaczy nam krzywo wyrysowanych ust. Bez pędzelka i konturówki wydaje się niemożliwa do oswojenia. Ja pędzelka i konturówki nie używam, a z Ruby radzę sobie tak, że przed aplikacją koloru nakładam na usta odrobinę nawilżającej pomadki (nie sądzę, żeby miało to znaczenie, ale obecnie jest to sztyft Softlips z Perfecty). Nie ujmuje to absolutnie nic z matowego wykończenia szminki, nie odejmuje jej też trwałości, a aplikacja staje się znacznie łatwiejsza. Retro Matte z MAC to mat totalny: głęboki, welurowy, nie pozostawiający ani odrobiny błysku. O trwałości tych szminek, a raczej jej braku, sporo się nasłuchałam, więc byłam naprawdę zaskoczona, bo MAC trzyma się u mnie przez długie godziny i dopiero po posiłku wymaga poprawki. Nie zauważyłam też wysuszenia, ale przy regularnym noszeniu może się pojawić: ja swoją Ruby noszę raczej od święta i zawsze mam pod spodem pielęgnującą pomadkę.

APLIKACJA: bardzo trudna i wymagająca
WYKOŃCZENIE: totalny mat
TRWAŁOŚĆ: dobra (do 8 godzin)
WYSUSZANIE: może się pojawić
PIGMENTACJA: bardzo dobra
CENA, DOSTĘPNOŚĆ: 86 zł, salony MAC, drogerie Douglas

Od lewej: Bell Perfect Lipstick, Golden Rose Matte Lipstick Crayon 06,08, Maybelline Color Sensational Matte 987 Smoky Rose, ProVoke Real Matt Lipstick 610 Abundant Fuchsia, MAC Retro Matte Ruby Woo

Gdybym miała zupełnie bezstronnie ocenić wszystkie przedstawione powyżej produkty, ranking musiałby wyglądać tak:
  1.   Golden Rose Matte Lipstick Crayon, za przyjemną aplikację, duży wybór kolorów i bardzo niską cenę
  2. ProVoke Real Matt, za brak wysuszającego działania, dobrą trwałość i komfort noszenia
  3. MAC Retro Matte, która mimo trudnej aplikacji nosi się i wygląda znakomicie
  4. Maybelline Color Sensational Matte, która byłaby ideałem, gdyby nie podkreślanie suchych skórek i mizerna trwałość
  5. Bell Perfect Lipstick, która wbrew nazwie nie jest perfekcyjna, bo w aplikacji i wykończeniu przypomina kulkę plasteliny



Tak wygląda moje osobiste zestawienie. A jak jest u Was? Jesteście wierne matom, czy wolicie wykończenie z błyskiem? A jeśli maty, to w wersji kremowej czy płynnej? Dajcie znać i podrzućcie mi nowe przedmioty pożądania :D

Buziaki!

Iga

2 komentarze:

  1. Na wstępie chciałabym poinformować, że mój mąż (o zgrozo) nienawidzi pomalowanych ust. Akceptuje tylko błyszczyk w wersji przezroczystej lub naturalnej, dlatego przy wspólnych wyjściach testowanie jakichkolwiek kosmetyków do ust jest mocno utrudnione. Moje doświadczenie z matowymi pomadkami sprowadza się do wyjść z koleżankami oraz od czasu do czasu towarzyszy wyjściu do pracy. Mimo wszystko z uporem maniaka kolekcjonuję pomadki w różnych kolorach i najbardziej przypadły mi do gustu Essence Velvet Matt 18 i Avon True Color Marvelous Mocka. Essence jest aksamitna, ale przy tym bardzo trwała i ma intensywny kolor. Propozycja matowa od Avon dobrze się nakłada, ale nie trzyma się już tak długo. Kupiłam ją na próbę, więc przy okazji nowego zamówienia będę sprawdzać nowe kolory.

    OdpowiedzUsuń
  2. W kolorze pierwszym - tym od Bell Twoje usta wyglądają najbardziej ponętnie. Ja na co dzień stosuję błyszczyki a pomadek o zgrozo mam chyba kilkadziesiąt :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 pooderniczka , Blogger