07:28

CZYM PACHNIE LATO – MOJE ULUBIONE PERFUMY NA GORĄCE DNI


 Hej, dziewczęta i chłopcy!
Można już chyba powiedzieć to głośno, bez obaw, że wiosna się spłoszy i znowu zawinie kitę na trzy tygodnie, pozostawiając po sobie mgły, wichury i deszcze niespokojne: wreszcie jest ciepło! Pora więc zakopać na dnie szafy barchanowe rajty oraz gryzące swetry i przerzucić się na coś lżejszego, niezobowiązującego, skrojonego z porannej mgły i z woni zroszonego bzu. Pora również odstawić wszelkie ciężkie, zimowe zapachy, bo umówmy się: to, co uroczo nas otulało w jesienne i zimowe dni, latem może nas zmiażdżyć z wdziękiem szarżującego nosorożca. Dlatego teraz, bez zbędnych wstępów, zapraszam Was na prezentację moich trzech zapachowych ulubieńców na ciepłe dni.

ELIZABETH ARDEN, GREEN TEA EDP


Klasyczna zielona herbata od Elizabeth Arden to dziś jeden z tych zapachów, na którego niekorzyść działa jego… popularność oraz niska cena. Pierwsza sprawia, że zapach spospoliciał i raczej nie będzie dobrym wyborem dla tych, którzy od perfum oczekują, że będą ich wyróżniać i zwracać uwagę. Niska cena z kolei sprawia, że perfumy Elizabeth Arden stawia się w jednym rzędzie z tanimi podróbkami lub zapachami sygnowanymi przez marki odzieżowe, jak Puma czy Adidas. A to bardzo niesprawiedliwe wobec tego zapachu! Zielona herbata pachnie jak płynący wśród omszałych kamieni wartki, górski strumień, pachnie jak poryw chłodnego powietrza znad wody, jak oszroniony dzban pełen lemoniady, w której pływają ćwiartki cytryn i świeże liście mięty, zasypane brązowym cukrem. Dla wszystkich poszukiwaczy zapachowego orzeźwienia serdecznie polecam. Jedyny minus zapach dostaje ode mnie za trwałość: żeby czuć go na sobie przez cały dzień, muszę ponawiać aplikację 2-3 razy w ciągu dnia, ale… w cenie 100 zł za 100 ml i tak warto.


ELIZABETH ARDEN, SUNFLOWERS EDT


Drugi z moich zapachowych ulubieńców to również perfumy od Elizabeth Arden (bo jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać), ale ulubieniec innego rodzaju. Jeśli Zielona herbata to zapach chłodu i orzeźwienia, to Słoneczniki są apoteozą lata w pełni. Nie znam się na nutach zapachowych i nie będę rozkładać tej woni na molekuły: ja czuję tu rozpaloną, rozgrzaną słońcem skórę, ciężkie i suche kłosy zbóż, pochylone i lepkie od nektaru główki kwiatów. To zapach udręczonej skwarem ziemi, miododajnych roślin i płynącego po palcach lepkiego owocowego soku. W ekstremalnych temperaturach może zadusić, ale mimo swojego ciężkawego charakteru pozostaje bardzo dyskretny, kobiecy i subtelny. Na pewno dam mu szansę, kiedy zrobi się chłodniej, bo być może w jesiennej aurze ujawni swoje otulające oblicze.


GUERLAIN, AQUA ALLEGORIA, LIMON VERDE EDT


Ach, Aqua Allegoria. Przysięgam, że pewnego dnia skompletuję Was wszystkie, a potem do końca swych dni będę tylko pachnieć. Ale zanim to nastąpi, w godnej pojemności musi, MUSI dołączyć do mnie Limon Verde. To najpiękniej podana limonka świata. Jednocześnie słodka i kwaskowa, chłodząca i łagodna, zielona i złamana goryczką owocowej skórki. Najpiękniej o tym zapachu napisał Marcin z bloga Nez de Luxe, który nieustająco przypomina mi, jak niewiele wiem o świecie perfum. Zajrzyjcie tam koniecznie, tylko najpierw wypiszcie wniosek o urlop.

I to już wszystkie moje wioseno-letnie wybory zapachowe. Znacie któreś z tych perfum? A może polecicie nam coś interesującego? Czekamy na komentarze!



Buziaki,
Iga

2 komentarze:

  1. Zdania jakie wychodza spod Twoich paluszków, tworzą w mojej wyobraźni piękne wizje ��.
    Aż się chyba na herbatkę skuszę ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana :* A co do herbatki, naprawdę warto! Pięknie pachnie i orzeźwia lepiej niż zimny prysznic w upalny dzień :)

      Usuń

Copyright © 2016 pooderniczka , Blogger