13:08

CUDA ZA GROSZE VOL. 1


Zdjęcie tytułowe pochodzi z serwisu https://www.teepublic.com/t-shirt/492387-i-love-cheap-thrills, bo jestem cielę i na grupowe ujęcie trafiły niepotrzebne produkty...

Witajcie w nowym wpisie, a zarazem pierwszym odcinku nowego cyklu. Cykl Cuda za grosze pierwotnie miał być częścią duetu Cuda za grosze, buble za hajsu kosze, ale że póki co nie mam koszy hajsu, ani nawet koszy na hajs, musimy zadowolić się pierwszym segmentem powyższej, jakże błyskotliwej, rymowanki.

W założeniu chcę w tym cyklu zaprezentować Wam pięć sprawdzonych produktów na każdą kieszeń, z pięciu różnych kategorii: twarz, ciało, kolorówka, włosy i „coś” ekstra, co może dublować jedną z powyższych kategorii albo w ogóle nie dotyczyć kosmetyki. Jak to wyjdzie w praktyce, przekonamy się niebawem, a tymczasem zapraszam do lektury :)

A, zanim zaczniemy – wiem, że oczywiście postrzeganie czegoś jako produktu taniego lub drogiego to bardzo subiektywna, a dla niektórych także i drażliwa kwestia. Dlatego zestawienie będzie obejmowało produkty, które po pierwsze, mają cenę stosunkowo niską względem innych produktów tego typu, a po drugie, ich cena jest niewielka w stosunku do jakości.
Ok, skoro uporządkowaliśmy już kwestie formalne – zapraszam do czytania.


COŚ DLA TWARZY – WODA RÓŻANA


W tym zestawieniu, w kategorii twarzowej, ląduje woda różana. Ta na zdjęciu (z Avon, otrzymana w darze od koleżanki – dzięki Natalka!) to taki trochę farbowany lis, bo właściwa woda różana w składzie kryje tyły, ale i tak ją lubię, a w dodatku innej w tej chwili nie mam na stanie. Tak czy inaczej, warto mieć ją na podorędziu, bo zmienia najzwyklejszy zabieg łazienkowy w aromaterapeutyczny rytuał. Spodoba się zwłaszcza posiadaczkom suchej skóry, ale jej działanie kojące powinny docenić też posiadaczki skóry wrażliwej, nadreaktywnej, naczynkowej lub trądzikowej. Czyli w zasadzie każdy. Bo czego tu nie lubić? Pachnie pięknie, wspaniale nawilża, pachnie pięknie, delikatnie tonizuje i oczyszcza skórę. Dodatkowo sprawdza się świetnie jako baza do rozrabiania glinek lub alg. No i czy wspominałam już, że pięknie pachnie?
Buteleczkę o pojemności 200 ml dostaniecie za mniej niż 10 zł w aptekach i sklepach zielarskich, ta z Avon jest obecnie w promocji za 7,99 zł.


COŚ DLA CIAŁA – SZCZOTKA DO SZCZOTKOWANIA NA SUCHO

Moja szczotka nie nadaje się już do pozowania, więc zdjęcie pożyczyłam ze strony www.rossmann.pl

Tutaj pozwalam sobie na małe oszustwo, bo szczotki potrafią kosztować także i dziesiątki, a zapewne nawet setki złotych, ale ta moja mieści się w kategorii „cudów za grosze” – kosztowała mnie niespełna 10 zł (poza promocją można ją dostać za 11,99 zł w Rossmannie), a polecić chcę Wam nie tyle samą szczotkę, ile zabieg, do którego ją wykorzystuję. Szczotkowanie ciała na sucho obrosło wieloma mitami; przypisuje mu się działanie detoksykujące, dzięki poprawie krążenia ma też pomagać w rozbudzeniu się o poranku (nie wiem jak Wam, ale mnie w obudzeniu się najbardziej pomaga, gdy dzień zaczyna się po 10), a także, zapewne, leczy kurzą ślepotę i łysienie plackowate. Z działań może mniej zakorzenionych w Krainie Oz, ale za to osobiście doświadczonych mogę zagwarantować Wam, że regularne szczotkowanie ciała zastąpi najlepszy peeling, pozostawi skórę gładką jak aksamit, a nawet może wspomóc działanie antycellulitowe lub pomóc w walce z wrastającymi po depilacji włoskami.


COŚ DLA WŁOSÓW – MASKI DO WŁOSÓW KALLOS


O maskach Kallos powiedziano już chyba wszystko, więc będę się streszczać (tłum wiwatuje). Maski o pojemności 275 ml można dostać w drogeriach już za około 5 zł i warto przetestować je wszystkie, by znaleźć swojego ulubieńca. Moim zostanie chyba wersja Cherry – ta, którą mam w tej chwili. Pachnie jak skrzyżowanie owocowych landrynek z kisielem wiśniowym, pięknie nabłyszcza włosy, dodaje im lekkiej objętości, nie obciąża i ułatwia rozczesywanie. Nie ma się tu co doszukiwać jakichś długofalowych działań kondycjonujących, ale dla doraźnej poprawy stanu włosów sprawdza się genialnie.


KOLORÓWKA – RÓŻE DO POLICZKÓW MUR



Czy zaskoczę Was mówiąc, że kiedy produkty do makijażu marki Makeup Revolution wtargnęły szturmem do blogosfery, pragnęłam mieć je wszystkie? Palety cieni, sety do konturowania, podkłady, produkty do ust – cokolwiek wyszło spod ręki MUR, zbierało pochlebne recenzje, a lista moich chciejstw rosła i rosła, niczym zawartość ksawinkowej pieluszki o poranku. Szczęśliwie, szybka inwentaryzacja zasobów kosmetycznych, pospieszny rachunek sumienia oraz fakt, że nie można ich było dostać stacjonarnie jakoś pomogły mi powściągnąć ślinotok i uchroniły od spontanicznych zakupów. Do czasu. Kilka miesięcy temu produkty MUR pojawiły się w mojej okolicy w dwóch drogeriach, więc po paru tygodniach ostrożnego węszenia i głaskania do moich zasobów dołączył nowy róż. Odcień Sugar to idealnie jesienny, piękny, ciepły, zgaszony kolor o niesamowitej pigmentacji i aksamitnie kremowej konsystencji. Na plus zaliczam mu też niewielką pojemność (2.4 g), dzięki której zdenkowanie różu może zdarzyć się jeszcze za mojego żywota. Dodajmy do tego cenę 5,99 zł i mamy kolorówkowy ideał.


COŚ EKSTRA – POMADKA OCHRONNA ALTERRA Z GRANATEM BIO


Ochronna pomadka do ust Alterra swego czasu święciła wielkie triumfy na blogach, ale o tak dobrym produkcie warto jeszcze raz przypomnieć. Naturalne, ekologiczne oleje otwierają stosunkowo krótki i prosty skład, a o działaniu pielęgnacyjnym tego niepozornego sztyftu trubadurzy powinni śpiewać pieśni. Nie zdarzyło mi się, żeby mnie zawiódł – po nałożeniu na noc usta są rano mięciutkie i nawilżone, użyta solo pomadka nadaje apetyczny połysk, a zastosowana jako baza pod najbardziej nawet obsuszające produkty, dba o to, by naszym ustom nie działa się żadna krzywda. A dodatkowo pięknie, owocowo pachnie! Jeśli jeszcze jej nie znacie, biegnijcie do Rossmanna – do 18.11 jest w promocji za 3,99 zł (w regularnej cenie 4,99 zł, więc możecie najpierw doczytać do końca). 
Wieść gminna niesie, że pomadka, dzięki dużej zawartości olejku rycynowego, może też sprawdzić się jako... odżywka do rzęs. Można spróbować, ale lepiej z wersją rumiankową. Ta z granatem jest zbyt intensywnie perfumowana, żeby spokojnie nakładać ją na okolice oczu.


Tak wygląda moja pierwsza, subiektywna lista cudów za grosze. Znacie któreś? A może macie własne kosmetyczne hity za niewielkie pieniądze? Piszcie, chętnie przetestuję coś nowego.

PS. Wybaczcie - ponownie - jakość zdjęć. Aparat został w pracy :(

Buziaki,

Iga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 pooderniczka , Blogger