Zdjęcie tytułowe pochodzi z serwisu https://www.teepublic.com/t-shirt/492387-i-love-cheap-thrills, bo jestem cielę i na grupowe ujęcie trafiły niepotrzebne produkty... |
Witajcie w nowym wpisie, a zarazem pierwszym odcinku nowego cyklu.
Cykl Cuda za grosze pierwotnie miał
być częścią duetu Cuda za grosze, buble
za hajsu kosze, ale że póki co nie mam koszy hajsu, ani nawet koszy na hajs,
musimy zadowolić się pierwszym segmentem powyższej, jakże błyskotliwej,
rymowanki.
W założeniu chcę w tym cyklu zaprezentować Wam pięć sprawdzonych
produktów na każdą kieszeń, z pięciu różnych kategorii: twarz, ciało,
kolorówka, włosy i „coś” ekstra, co może dublować jedną z powyższych
kategorii albo w ogóle nie dotyczyć kosmetyki. Jak to wyjdzie w praktyce,
przekonamy się niebawem, a tymczasem zapraszam do lektury :)
A, zanim zaczniemy – wiem, że oczywiście postrzeganie czegoś jako
produktu taniego lub drogiego to bardzo subiektywna, a dla niektórych także i
drażliwa kwestia. Dlatego zestawienie będzie obejmowało produkty, które po
pierwsze, mają cenę stosunkowo niską względem innych produktów tego typu, a po
drugie, ich cena jest niewielka w stosunku do jakości.
Ok, skoro uporządkowaliśmy już kwestie formalne – zapraszam do
czytania.
COŚ DLA TWARZY – WODA RÓŻANA
W tym zestawieniu, w kategorii twarzowej, ląduje woda różana. Ta na
zdjęciu (z Avon, otrzymana w darze od koleżanki – dzięki Natalka!) to taki
trochę farbowany lis, bo właściwa woda różana w składzie kryje tyły, ale i
tak ją lubię, a w dodatku innej w tej chwili nie mam na stanie. Tak czy
inaczej, warto mieć ją na podorędziu, bo zmienia najzwyklejszy zabieg
łazienkowy w aromaterapeutyczny rytuał. Spodoba się zwłaszcza posiadaczkom
suchej skóry, ale jej działanie kojące powinny docenić też posiadaczki skóry
wrażliwej, nadreaktywnej, naczynkowej lub trądzikowej. Czyli w zasadzie każdy.
Bo czego tu nie lubić? Pachnie pięknie, wspaniale nawilża, pachnie pięknie,
delikatnie tonizuje i oczyszcza skórę. Dodatkowo sprawdza się świetnie jako
baza do rozrabiania glinek lub alg. No i czy wspominałam już, że pięknie
pachnie?
Buteleczkę o pojemności 200 ml dostaniecie za mniej niż 10 zł w aptekach
i sklepach zielarskich, ta z Avon jest obecnie w promocji za 7,99 zł.
COŚ DLA CIAŁA – SZCZOTKA DO SZCZOTKOWANIA NA SUCHO
Moja szczotka nie nadaje się już do pozowania, więc zdjęcie pożyczyłam ze strony www.rossmann.pl |
Tutaj pozwalam sobie na małe oszustwo, bo szczotki potrafią kosztować
także i dziesiątki, a zapewne nawet setki złotych, ale ta moja mieści się w
kategorii „cudów za grosze” – kosztowała mnie niespełna 10 zł (poza promocją
można ją dostać za 11,99 zł w Rossmannie), a polecić chcę Wam nie tyle samą
szczotkę, ile zabieg, do którego ją wykorzystuję. Szczotkowanie ciała na sucho
obrosło wieloma mitami; przypisuje mu się działanie detoksykujące, dzięki
poprawie krążenia ma też pomagać w rozbudzeniu się o poranku (nie wiem jak Wam,
ale mnie w obudzeniu się najbardziej pomaga, gdy dzień zaczyna się po 10), a także, zapewne, leczy kurzą ślepotę i łysienie plackowate. Z działań może mniej zakorzenionych w Krainie Oz, ale za to osobiście doświadczonych mogę
zagwarantować Wam, że regularne szczotkowanie ciała zastąpi najlepszy peeling,
pozostawi skórę gładką jak aksamit, a nawet może wspomóc działanie
antycellulitowe lub pomóc w walce z wrastającymi po depilacji włoskami.
COŚ DLA WŁOSÓW – MASKI DO WŁOSÓW KALLOS
O maskach Kallos powiedziano już chyba wszystko, więc będę się
streszczać (tłum wiwatuje). Maski o pojemności 275 ml można dostać w
drogeriach już za około 5 zł i warto przetestować je wszystkie, by znaleźć
swojego ulubieńca. Moim zostanie chyba wersja Cherry – ta, którą mam w tej
chwili. Pachnie jak skrzyżowanie owocowych landrynek z kisielem wiśniowym,
pięknie nabłyszcza włosy, dodaje im lekkiej objętości, nie obciąża i ułatwia
rozczesywanie. Nie ma się tu co doszukiwać jakichś długofalowych działań
kondycjonujących, ale dla doraźnej poprawy stanu włosów sprawdza się genialnie.
KOLORÓWKA – RÓŻE DO POLICZKÓW MUR
Czy zaskoczę Was mówiąc, że kiedy produkty do makijażu marki Makeup
Revolution wtargnęły szturmem do blogosfery, pragnęłam mieć je wszystkie?
Palety cieni, sety do konturowania, podkłady, produkty do ust – cokolwiek
wyszło spod ręki MUR, zbierało pochlebne recenzje, a lista moich chciejstw
rosła i rosła, niczym zawartość ksawinkowej pieluszki o poranku. Szczęśliwie,
szybka inwentaryzacja zasobów kosmetycznych, pospieszny rachunek sumienia oraz
fakt, że nie można ich było dostać stacjonarnie jakoś pomogły mi powściągnąć
ślinotok i uchroniły od spontanicznych zakupów. Do czasu. Kilka miesięcy temu
produkty MUR pojawiły się w mojej okolicy w dwóch drogeriach, więc po paru
tygodniach ostrożnego węszenia i głaskania do moich zasobów dołączył nowy róż.
Odcień Sugar to idealnie jesienny, piękny, ciepły, zgaszony kolor o niesamowitej pigmentacji i aksamitnie kremowej
konsystencji. Na plus zaliczam mu też niewielką pojemność (2.4 g), dzięki
której zdenkowanie różu może zdarzyć się jeszcze za mojego żywota. Dodajmy do
tego cenę 5,99 zł i mamy kolorówkowy ideał.
COŚ EKSTRA – POMADKA OCHRONNA ALTERRA Z GRANATEM BIO
Ochronna pomadka do ust Alterra swego czasu święciła wielkie triumfy
na blogach, ale o tak dobrym produkcie warto jeszcze raz przypomnieć.
Naturalne, ekologiczne oleje otwierają stosunkowo krótki i prosty skład, a
o działaniu pielęgnacyjnym tego niepozornego sztyftu trubadurzy powinni śpiewać
pieśni. Nie zdarzyło mi się, żeby mnie zawiódł – po nałożeniu na noc usta są
rano mięciutkie i nawilżone, użyta solo pomadka nadaje apetyczny połysk, a
zastosowana jako baza pod najbardziej nawet obsuszające produkty, dba o to, by
naszym ustom nie działa się żadna krzywda. A dodatkowo pięknie, owocowo
pachnie! Jeśli jeszcze jej nie znacie, biegnijcie do Rossmanna – do 18.11 jest
w promocji za 3,99 zł (w regularnej cenie 4,99 zł, więc możecie najpierw
doczytać do końca).
Wieść gminna niesie, że pomadka, dzięki dużej zawartości olejku rycynowego, może też sprawdzić się jako... odżywka do rzęs. Można spróbować, ale lepiej z wersją rumiankową. Ta z granatem jest zbyt intensywnie perfumowana, żeby spokojnie nakładać ją na okolice oczu.
Tak wygląda moja pierwsza, subiektywna lista cudów za grosze. Znacie
któreś? A może macie własne kosmetyczne hity za niewielkie pieniądze? Piszcie,
chętnie przetestuję coś nowego.
PS. Wybaczcie - ponownie - jakość zdjęć. Aparat został w pracy :(
Buziaki,
Iga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz