00:33

BANANOWA PETARDA - MASKA DO WŁOSÓW KALLOS

Od zawsze najwięcej uwagi poświęcam moim włosom, gdyż ich pielęgnacja jest dla mnie bardzo ważna. Szampony, odżywki, sera, maski, wcierki - to jest mój żywioł. Istotne jest przede wszystkim to by włosy były gładkie, lśniące i zdrowe. Właśnie dlatego dziś przychodzę do was z moim wrażeniem po zastosowaniu bananowej maski do włosów firmy Kallos. 



Czy są jeszcze w ogóle takie osoby, które nie sięgnęłyby po to cudo? Uwierzcie mi, że bardzo długo chodziłam obok tego produktu w drogeriach i zastanawiałam się nad jego kupnem. Skusiłam się na tą maskę dopiero wtedy gdy wszystkie inne ujrzały denka. 
Maskę możemy zakupić w dwóch pojemnościach 275 ml i 1 L - co uważam za super rozwiązanie w momencie gdy chcemy upewnić się, że produkt będzie nam służył i gdy jesteśmy takimi osobami jak ja i zapachy szybko wam się nudzą. Ja wybrałam małą pojemność żeby sprawdzić czy moje włosy polubią się z tym produktem. Tak też się stało:) Producent zaleca aby kosmetyk pozostawić na mokrych włosach przez 5 min. Ja dodatkowo założyłam na głowę specjalny czepek i owinęłam całość ręcznikiem. Te 5 min w zupełności wystarczyło aby moje włosy stały się jedwabiste i miękkie w dotyku. Dodatkowo maska wygładziła i nabłyszczyła strukturę włosia dzięki czemu te nie plączą się podczas rozczesywania. I ten zapach powalił mnie na kolona! Mistrzostwo świata!



Do prawdy nie wiem dlaczego tak długo broniłam się przed tym produktem. Jak za tą cenę jest rewelacyjny i skuteczny. Czego  chcieć więcej?! Chętnie wypróbuję inne maski tej firmy. Was też zachęcam. Jeśli tak jak ja wątpiłyście w działanie tego produktu zakupcie na początek małą pojemność i przetestujcie :)

2 komentarze:

  1. O ile nie jestem jakoś specjalnie zakochana w jakimkolwiek kosmetyku, o tyle mogę siebie śmiało nazywać psychofanką odżywek Kallos.
    Teraz moją miłością jest cherry, ale banana pewnie będzie następny :)
    Niestety jeżeli chodzi o szampony tej firmy, to zdecydowanie moje włosy nie polubiły tych produktów, ale cóż... nie można mieć wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, Cherry jeszcze nie próbowałam :) Muszę ją strącić do koszyka przy najbliższych zakupach :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 pooderniczka , Blogger