07:01

SKÓRZE NA RATUNEK – OLEJ Z RÓŻY RDZAWEJ


Kto zagląda na nasz pooderniczkowy Instagram, ten wie, że moja skóra grymasi ostatnio jak panna na wydaniu. No nie dogodzisz i już. Nawet na widok znanych i od lat sprawdzonych produktów potrafi strzelić focha, tupnąć nóżką i odwdzięczyć się wysypem małych, podskórnych upierdliwców. W takich chwilach instynktownie zwracam się w stronę naturalnej pielęgnacji, tak też zrobiłam tym razem i w podskokach popędziłam do najbliższej drogerii po sprawdzonego sprzymierzeńca: olejek z róży rdzawej.


ALE GDZIE TE RÓŻE?

Na początku muszę uprzedzić, że olejek pozyskiwany jest z nasion róży rdzawej (piżmowej), więc wszyscy, którzy liczą na skoncentrowany zapach różanych kwiatów, będą niemile zaskoczeni. Olejek pachnie średnio przyjemnie (by nie powiedzieć: paskudnie – dla mnie jest to zapach zjełczałego masła) na szczęście jednak szybko się ulatnia i na skórze pozostaje niewyczuwalny. Dla mnie to już trzecia buteleczka olejku i wiedziałam, czego się spodziewać. Olejek ma żółtawą barwę i dość gęstą konsystencję, ale bez obaw - nie klei się na skórze.


Dotąd miałam okazję przetestować olejek z Biochemii Urody, a tym razem padło na produkt ze Starej Mydlarni. Cenowo oba produkty wypadają podobnie: olejek z BU kosztuje 12 zł za 15 ml, ale dodatkowo trzeba pokryć koszt przesyłki; olejek z SM dostępny jest stacjonarnie (np. w drogeriach Natura) w pojemności 30 ml za 30 zł.


CERA PIĘKNA Z NATURY

Poza nieprzyjemnym zapachem, olejek ma jednak same plusy. Dzięki ogromnej ilości antyoksydantów oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych, wspaniale regeneruje i nawilża skórę. Wysoka zawartość witaminy A sprawia, że jest zalecany w profilaktyce przeciwzmarszczkowej, a także dla łagodzenia zmian potrądzikowych. Czy działa przeciwzmarszczkowo, przekonamy się za parę lat, ale już teraz mogę potwierdzić jego skuteczność w walce ze zmianami trądzikowymi. Olejek ładnie łagodzi stany zapalne, lekko rozjaśnia skórę – zapewne dzięki niemałej zawartości witaminy C. Ten olejek, który mam obecnie, został dodatkowo wzbogacony o witaminę E, ale mimo to warto przechowywać go w lodówce. Mogę go nakładać nawet pod oczy, ale alergikom polecam najpierw testy zauszne oraz nadgarstkowe :) 



JAK STOSOWAĆ?

Osobiście stosuję olejek różany w dwóch wariantach: albo funduję sobie całonocną sesję olejkową, albo łączę go z żelem hialuronowym (mój jest z Biochemii Urody i mogliście zobaczyć go już w poście o miłostkach kosmetycznych – klik!). Nałożony solo na noc, wchłania się powoli, ale całkowicie, rano pozostawiając cerę aksamitną i uspokojoną. W duecie z żelem hialuronowym wchłania się błyskawicznie, pozostawiając komfortowe uczucie nawilżonej i lekko napiętej-lecz-nie-spiętej skóry.



Jeśli chodzi o sprawdzonych przyjaciół w walce z twarzowymi niespodziankami, mam w odwodzie jeszcze kilku sprzymierzeńców: między innymi olejek z czarnuszki i kurkumę. A jak Wy radzicie sobie z kaprysami skóry? Dajcie koniecznie znać!

Buziaki,
Iga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 pooderniczka , Blogger